Aktualnie umowy zlecenie podlegają pełnemu ubezpieczeniu, chociaż firmy i tak płacą mniejsze świadczenie ZUS-owi w przypadku umów zlecenie niż umów o pracę. W poprzednich latach padały już propozycje ozusowienia wszystkich rodzajów umów, w tym także umów o dzieło. Zyski dla rządu w momencie wprowadzenia takiego rozwiązania mogłyby wynieść ponad 3 miliardy złotych. W takim wypadku Państwo mogłoby dotować ZUS o wiele mniej niż dotychczas. Na ten moment rząd planuje jednak zmiany tylko w stosunku do umów zlecenie.
Dotychczas umowy zlecenie wydawały się być bardzo atrakcyjną formą rozliczania pracy – i to zarówno od strony pracodawcy jak i pracownika. Składki ZUS były naliczane od wysokości minimalnej pensji. Na umowę zlecenie składało się także kilka innych czynników, niemniej forma zatrudnienia dawała firmie możliwość zaoszczędzenia budżetu, a pracownikowi większą wypłatę. Planowane zmiany zakładają, że składki byłyby liczone od wypłacanej pensji, dlatego też pod tym względem umowa o pracę i zlecenie byłyby w tym względzie do siebie podobne.
Innym wariantem niż praca u jednego pracodawcy na umowę zlecenie, jest praca u jednego na etat i dorabianie sobie w innej firmie, gdzie rozliczenie odbywało się na podstawie zlecenia. Aktualnie drugi pracodawca nie musiał płacić składek od zlecenia, jeśli tylko w pierwszej firmie pracownik otrzymywał minimalne wynagrodzenie. Sprawa nieco się komplikowała, gdy pracownik pracował dla kilku firm, rozliczenie składek było wówczas dość skomplikowane.
Na chwilę obecną rząd rozważa jedynie zmiany w umowach zlecenie. Umowy o dzieło są dość trudne z definicji do ozusowienia. Celem zawarcia umowy o dzieło było otrzymanie konkretnego skutku, bez względu na czas trwania. W tym przypadku to efekt był ściśle określony, a nie czas. W przypadku zlecenia umowa trwa określony czas, także naliczanie składek jest o wiele łatwiejsze. Oczywiście często w umowie zlecenie także jest określony wcześniej efekt, jednak umowa o dzieło i zlecenie są kompletnie różnymi umowami.
Z perspektywy wielu ekspertów rynkowych ta zmiana jednak ma trochę racji. Przede wszystkim znosi nierówności, które były obecne w tych umowach. W rozwiązaniu prezentowanym przez rząd składki umowy zlecenie obejmują wszystko od pełnej kwoty wynagrodzenia, a więc: składki ZUS, ubezpieczenie zdrowotne, ubezpieczenia społeczne. Koszt zatrudnienia pracownika na umowę zlecenie sporo więc wzrośnie.
Już kilka lat temu wprowadzono zmiany w umowach zlecenie obejmując je składkami, które naliczano od pensji minimalnej. Dzisiaj plan jest na zrównanie umów zlecenie i na pełen etat – według ekspertów nierówne koszty pracy to jeden z kluczowych problemów, które występują na rynku, a nowe rozwiązanie to eliminuje. Popularność umów zlecenie wiąże się z optymalizacją kosztów pracy w czasie kryzysu – i o ile wtedy było to w 100% uzasadnione działanie, o tyle aktualnie nie ma ono podstawy do występowania. W czasie kryzysu celem było utrzymanie działania przedsiębiorstwa, także wszelkie szukanie oszczędności było konieczne. Tymczasem aktualnie, w dobrych warunkach ekonomicznych, zgłaszane są branże, w których nie ma możliwości zatrudnienia na etat.
Wymuszanie umów o pracę jest działaniem, które ma znormalizować sytuację. Ostatecznie pracownik zatrudniony na umowę o pracę ma pełnię praw pracowniczych oraz zabezpieczenia. Nie powinno się zapominać jednak o zaletach umów zlecenie: są elastyczne czasowo i oczywiście nie kosztują firm tyle ile standardowe umowy o etat.