Ostatnie lata nie oszczędzały nikogo. Wszystkie branże musiały sobie radzić z rozmaitymi turbulencjami, walcząc o przetrwanie na nieustannie zmieniającym się i niepewnym rynku. Wybuch pandemii koronawirusa spowodował chaos i niezliczoną ilość problemów, po których wiele firm już się nie podniosło. Te, które przetrwały, muszą zmagać się ze skutkami konfliktu na Ukrainie oraz szalejącą inflacją. W szczególnie wymagającej sytuacji znaleźli się logistycy, kierownicy łańcuchów dostaw czy magazynów.
Przedsiębiorstwa na całym świecie walczą o klienta i utrzymanie się na rynku. Strategiczne znaczenie łańcuchów dostaw zyskało nowy wymiar. Nastał czas na rewolucji i dostosowania ich do nowej, niepewnej rzeczywistości. Tylko w jaki sposób? Czy lepiej zainwestować w ludzi i stworzyć zgrany, rozwijający się zespół, który będzie potrafił stawić czoła nieprzewidywalności światowego rynku, czy raczej postawić na automatyzację i wdrażać kolejne nowinki technologiczne, minimalizując czynnik ludzki?
Niepewna przyszłość i brak ludzi do pracy
W momencie, gdy z powodu pandemii podjęto decyzję o zamknięciu pierwszych portów, pojawił się pomysł, aby realizować dostawy drogą kolejową. Tutaj też szybko pojawiły się przeciwności: wojna na Ukrainie, która spowodowała, że transport przez Białoruś czy Rosję nie wchodzi już w grę. Szlak do Chin bywa natomiast nieprzewidywalny.
Osoby odpowiedzialne za logistykę i łańcuchy dostaw nie mają pewności, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość. Nie wiadomo, w jaki sposób i do czego się przygotowywać – mówi Bartosz Jacyna, VP business development w firmie Chaingers. – Mamy wysoką inflację, niejasność w kwestii podatkowo-finansowej i problem z dostępem do wykwalifikowanych pracowników.
Rąk do pracy rzeczywiście brakuje, zarówno w obszarze samego transportu (wg najnowszych szacunków w Europie brakuje aż 160 tys. kierowców do pracy), jak i w centrach dystrybucyjnych i magazynowych. Jak tłumaczy Łukasz Chmaj, dyrektor logistyki Gemini Polska, problem ten wynika w dużej mierze z rosnących kosztów i wspomnianej już inflacji.
Ludzie, z oczywistych względów, chcą zarabiać więcej. Oczekują podwyżek, dzięki którym ich realna siła nabywcza będzie taka sama, mimo zmieniających się cen.
Firma, która nie może sobie pozwolić na znaczące podniesienie wynagrodzeń, jest zatem narażona na utratę sporej części kadry.
Napływ imigrantów z Ukrainy trochę poprawił sytuację, ale jest to raczej rozwiązanie krótkoterminowe. Pojawił się zatem spory nacisk na wdrażanie innowacji technologicznych – mówi Grzegorz Prorok, managing director w Consafe Logistic. – Problem polega jednak na tym, że nie da się zainwestować w technologię bez inwestycji w ludzi.
Technologia z ludzką twarzą
Jak tłumaczy, sama inwestycja w sprzęt nie rozwiązuje problemu, ponieważ potrzebna jest infrastruktura ludzka, która będzie go utrzymywać i wykorzystywać w jak najbardziej wydajny sposób.
Wraz ze wzrostem skomplikowania technologicznego zwiększa się popyt na wiedzę specjalistyczną. Mam tu na myśli między innymi doradztwo czy modelowanie procesów pod kątem automatyki.
Z tym podejściem zgadza się Bartosz Jacyna, według którego wybór między technologią a ludźmi jest w istocie pozornym dylematem.
Trzeba inwestować w jedno i drugie – przekonuje. – Bez sprawnego zespołu, który będzie stawiał czoła ciągłym zmianom i przeciwnościom, żadne rozwiązanie technologiczne nam nie pomoże. Nawet najbardziej innowacyjne.
Jednocześnie partner zarządzający w Chaingers przyznaje, że warto wdrażać automatyzację, szczególnie w obszarach związanych z czasochłonną i powtarzalną pracą ludzką. Pozwoli to zaoszczędzić czas i koszty, a także ograniczyć ilość błędów.
Łukasz Chmaj zauważa z kolei, że w sytuacji, gdy na rynku e-commerce występują mocne wahania, inwestycja w człowieka jest rozwiązaniem znacznie bezpieczniejszym.
Handel internetowy nie rozrósł się tak bardzo, jak przewidywano po wybuchu pandemii. Covid faktycznie spowodował ogromne zainteresowanie zakupami online, ale ta tendencja nie utrzymała się na takim poziomie, jak wówczas sądzono – tłumaczy. – Wydawało się, że będzie to trend rosnący, ale rok 2022 przyniósł zderzenie z rzeczywistością. Ludzie wrócili do zakupów stacjonarnych, które, szczególnie w Polsce, są swego rodzaju kulturą i sposobem spędzania wolnego czasu.
Do tego doszedł ogólnoświatowy kryzys i malejące wydatki na konsumpcję. W takiej rzeczywistości automatyzacja sprawdza się gorzej niż ludzie, którzy są jednak znacznie bardziej elastyczni.
Rozwiązania technologiczne mogą pomóc w uzyskaniu wysokiej produktywności, ale będzie to okupione dużą inwestycją i pomoże tylko w krótkiej perspektywie – ocenia Chmaj.
Problemem może być także czas niezbędny do implementacji rozwiązań automatycznych oraz niepewność odnośnie tego, czy taka inwestycja rzeczywiście się zwróci.
Musimy pamiętać, że czas zaprojektowania i wdrożenia nowoczesnego rozwiązania, które pozwoli nam korzystać z automatyki przemysłowej, to około dwa lata – przestrzega Artur Olejniczak, kierownik działu marketingu & PR w Wyższej Szkole Logistyki. – Do tego dochodzi częsty problem z dostępnością takich urządzeń, przez co czas oczekiwania może się dodatkowo wydłużyć. A przecież nie możemy wiedzieć, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość za, powiedzmy, trzy lata.
Jak zaznacza, wiele firm na przestrzeni ostatniej dekady inwestowało dużo pieniędzy w rozmaite rozwiązania związane z automatyką przemysłową, a obecnie mają problem ze scaleniem ich wszystkich w jedną całość.
Takie systemy często zwyczajnie ze sobą nie współpracują – wyjaśnia
Wyzwania przyszłości
W jaki sposób przygotować się na nadchodzące wyzwania, skoro nikt nie wie, na czym będą polegały i w jakiej rzeczywistości przyjdzie nam żyć w najbliższych latach?
Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie – zaznacza Bartosz Jacyna. – Zadania stawiane przed logistykami czy szefami łańcuchów dostaw są zawsze pochodną biznesu i firmy, dla której pracują. Skutkuje to bardzo wąskim polem do działania. Otrzymujemy informację o tym, jakie decyzje zostały podjęte, po czym musimy je zrealizować.
Według niego logistycy powinni starać się zbudować sobie pozycję, która będzie równa innym działom w firmie: sprzedaży, marketingu, produkcji czy finansów. Dzięki temu zyskają wpływ na podejmowane decyzje, będą mogli realnie ocenić dany plan sprzedażowy jeszcze przed jego wdrożeniem i zaproponować bardziej optymalną czasowo i kosztowo alternatywę.
Według Adama Bartusia, menadżera ds. zarządzania łańcuchem dostaw w Eurocash Logistyka, dobrym pomysłem może być skrócenie lub wręcz eliminacja łańcuchów dostaw po stronie producentów.
Przed wybuchem pandemii były one dość mocno rozciągnięte, ale ten model się już nie sprawdza. Musimy dążyć do większej kompleksowości, skumulowania etapów dostawy w jednym miejscu i tworzenia modułowych produkcji – mówi i dodaje, że firmy, które po wybuchu pandemii zmagały się z problemem zerwanych łańcuchów dostaw, wciąż powtarzają to samo: podnoszenie stanów magazynowych nie jest wystarczającym rozwiązaniem. Nie każde przedsiębiorstwo może też sobie na to pozwolić pod względem czysto finansowym.
Weź udział w debacie
Opisane wyżej zagadnienia będą omawiane podczas nowego wydarzenia na rynku, czyli Areny Logistycznej 2023, która odbędzie się w dniach 13-14 września 2023 w ADN Centrum Konferencyjne w Warszawie.